pretty when u cry

Hejka znowu! A więc po kilku dniach przerwy, w końcu mam czas aby zabrać się do napisania tego posta. Moja tymczasowa nieobecność na blogu była spowodowana głównie nową szkołą. Jestem obecnie w klasie drugiej gimnazjum, a przepisałam się z wiadomych (niektórym osobom) powodów. Głównie w mojej byłej szkole nie lubiłam atmosfery i tego, że samo przebywanie tam wprawiało mnie w złe samopoczucie, oraz nauczyciele wywoływali u mnie same negatywne emocje. A z tym idzie nauczanie i moja przyszłość, więc uważam, że zmiana szkoły to w stu procentach dobra decyzja :-)

Jak wszystkim wiadomo, wrzesień to chyba najlepszy i zarazem najgorszy miesiąc szkoły. Większość jest podekscytowana faktem, że niedługo zobaczy się ze znajomymi, przestanie zamulac w domu i w końcu wpadnie w ciąg zadań. Bo powiedzmy sobie szczerze - że łatwiej jest mieć określony cel i do niego dążyć, niż robić coś bez sensu lub nie robić nic, jak to czasem zdarza się w wakacje.

Właśnie! Jeśli już mowa o wakacjach - pod koniec sierpnia udałam się z moją przyjaciółką Kingą na małą sesję do centrum Warszawy. Oczywiście celem naszego spotkania nie były tylko zdjęcia, po prostu spotykamy się tak często, jak tylko się da, ponieważ dzieli nas kilka kilometrów, więc nawet nie widujemy się na ulicy czy w szkole.